Dorohucza.pl
O projekcieHistoria obozuZebrane relacjePublikowane relacjeEdukacjaJak to się robi?FotoKontaktEnglish

Historia obozu

Obóz - rozpoczęcie funkcjonowania hitlerowskiego obózu pracy SS, filii obozu w Trawnikach


Obóz rozpoczął swoje funkcjonowanie najprawdopodobniej na początku marca 1943 roku. Został ulokowany obok kopalni torfu. Torf w Dorohuczy wydobywano dużo wcześniej, robiła to m.in. ludność miejscowa. Jednak, jak pisze Tatiana Berenstein obóz w Dorohuczy powstał w 1941 roku, gdzie przymusowo pracowali tam młodzi chłopcy i dziewczęta z Lublina. Świadczą o tym ogłoszenia Judenratu w Lublinie nr 165 i 170 z 14 i 19 sierpnia 1941 roku. Od 1942 roku był on obozem karnym dla więźniów z Trawnik. (T. Berenstein, Obozy pracy przymusowej dla Żydów w dystrykcie lubelskim, "Biuletyn ŻIH", nr 4, 1957 (24), s. 14.). Niemcy używali torfu jako paliwa, co sprawiało, że obóz w Dorohuczy miał militarne znaczenie. Kopalnia torfu wcielona została także do powołanej przez Odilo Globocnika spółki "Ostindustrie".

Jak podaje Józef Marszałek "W 1943 roku, kiedy wiosną [12 marca 1943 roku] formalnie została założona owa Wytwórnia Torfu (Torfwerk, wchodząca w skład Ostindustrie) stan liczebny obozu wynosił od 600 do 1000 osób, a otrzymane zamówienia na rok 1943 wynosiły 10 tys. ton torfu, który podawano koksowaniu na węgiel do generatorów oraz produkcji smoły w Dorohuczy." (J. Marszałek, Obozy pracy w Generalnym Gubernatorstwie w latach 1939-1945, Lublin 1998, Państwowe Muzeum na Majdanku).

Schemat obozu


Według informacji zamieszczonych na tablicy w Trawnikach obóz w Dorohuczy składał się z trzech baraków więźniarskich, pomiędzy barakami znajdował się plac apelowy. Na terenie obozu, od strony rzeki Wieprz znajdowała się wieża strażnicza. Obóz był otoczony drutem kolczastym.

Poza obszarem otoczonym drutem znajdował się barak SS, barak strażników i kuchnia. Plan obozu został opracowany na postawie deathcamps.org.

Więźniowie obozu


W okresie od początku marca 1943 roku do likwidacji, 3 listopada 1943 roku w obozie przebywało ok. 600-1000 osób. Byli to głównie polscy i holenderscy Żydzi. Ci drudzy docierali do Dorohuczy z Sobiboru. Do Dorohuczy trafiali także więźniowie z innych obozów, z tym z Trawnik. Jak podaje Jules Schelvis "To był raczej wyjątek niż zasada, że Żydzi byli selekcjonowani do pracy w Sobiborze. Jeszcze rzadziej byli wybierani do pracy w innych obozach w tej okolicy. Z około 700 holenderskich mężczyzn, którzy zaraz po przybyciu byli transportowaniu do kopania torfu tylko dwóch przeżyło wojnę". (J. Schelvis, Sobibor. A history of a Nazi Death Camp, Oxford, New York 2007, Berg, United States Holocaust Memorial Museum, s. 119). Pierwszy transport z holenderskimi Żydami dotarł do Dorohuczy 13 marca 1943 roku. Cytowany Schelvis przybył do obozu 4 czerwca 1943 roku. Do obozu trafiali zarówno mężczyźni, jak i kobiety.

Warunki w obozie


Poziom życia w dorohuckim obozie był katastrofalny. Więźniów wycieńczała praca i warunki pobytowe. Kilka tygodni pracy przy wydobywaniu torfu doprowadzało do skrajnego wycieńczenia lub śmierci. Zarządzający obozem cały czas potrzebowali nowej siły roboczej. Jak pisał Schelvis selekcja w Sobiborze i skierowanie do Dorohuczy nie dawało szans na przeżycie. Schelvis wraz z dwoma Holendrami przeżyli pobyt w Dorohuczy najpewniej tylko dlatego, że po niedługim czasie pobutu w obozie dostali pozwolenie na opuszczenie obozu.
O strasznych warunkach w obozie świadczą także relacje mieszkańców i mieszkanek zebrane w ramach tego projektu (zobacz zakładkę Zebrane relacje).
Jedzenia było niewystarczająco, tak samo jak łóżek, więźniowie byli ciągle bici przez strażników, nie mieli opieki medycznej. Co prawda dowództwo obozu podejmowało pewne próby w celu poprawy warunków bytowych i w czerwcu 1943 roku zakupiono dla więźniów odzież z sortowni obozowej przy ul. Chopina w Lublinie. Jednak Dorohucza była tym obozem pracy przymusowej, gdzie warunki były katastrofalne.
Zgodnie z relacją jednej z więźniarek obozu w Trawnikach, Heleny Chilf, decyzja o wysłaniu do Dorohuczy była tożsama z wyrokiem śmierci. Kilku pracowników pracujących przy szyciu futer zostało wysłanych tam za karę i słuch po nich zaginął. Chilf pisała, że lekarze, którzy dzień spędzali w Dorohuczy, a na noc wracali do obozu w Trawnikach. "Byli przygnębieni. To co można było tam zobaczyć, w ogóle nie daje się opisać. Czyste wyniszczenie. Ludzie wymierają jak muchy. Tam są ludzie, którzy od pięciu miesięcy się nie myli". (H. Chilf, jej dziennik został znaleziony w Trawnikach, cytat pochodzi z książki Letzte Spuren : Ghetto Warschau, SS-Arbeitslager Trawniki, Aktion Erntefest : Fotos und Dokumente über Opfer des Endlösungswahns im Spiegel der historischen Ereignisse / red. H. Grabitz, W. Scheffler, Berlin 1988, Hentrich, cyt. za J. Schelvis, Vernichtungslager Sobibór, Berlin 1998, Metropol, s. 143).
"Baraki w obozie były w tak złym stanie, że groziły zawaleniem. Przez szczeliny w dachu można było oglądać gwiazdy, leżało się bezpośrednio na ziemi - relacjonował Schelvis - W powietrzu unosił się nieustannie zapach brudnego ubrania i niemytych ciał. Nie było wody pitnej. Woda, którą pito była częścią rozdawanego dwa razy dziennie czarnego płynu, którą nazywano kawą, jak i w zupie z kapusty, która składała się z pół litra wody, kapusty kiszonej i cieniusieńkim plasterku kiełbasy. Woda w rzece przepływającej obok obozu nie nadawała się do picia. Była skażona ponieważ służyła jako kanalizacja dla więźniów, którzy po pracy bez sukcesu próbowali pozbyć się swoich wszy. Ten, kto pił z rzeki dostawał tyfusu". (J. Schelvis, Vernichtungslager> ..., s. 142.)

Likwidacja obozu


Ofiarami Operacji "Erntefest", która miała miejsce 3 listopada 1943 roku padli także Żydzi z obozu w Dorohuczy. Zostali oni zapędzeni do Trawnik i tam zginęli wraz z więźniami trawnickiego obozu. W sumie tego dnia zabito w Trawnikach około 10 tys. osób.



Projekt zrealizowano w ramach stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Logo MKIDN