Dorohucza.pl
O projekcieHistoria obozuZebrane relacjePublikowane relacjeEdukacjaJak to się robi?FotoKontaktEnglish

Jak to się robi?

Informacje zawarte na tej podstronie mogą być pomocne przy realizacji podobnych działań w innych miejscach.

Każda miejscowość ma ciekawe historie, czasami bolesne i trudne. Czasami nie wybrzmiały one w przestrzeni publicznej. Nie są przekazywane kolejnym pokoleniom. To truizm, choć z drugiej strony w wielu polskich miejscowościach nie pielęgnuje się pamięci o wydarzeniach, które nie „należą” do miejscowej ludności.

Żydowscy więźniowie obozu w Dorohuczy w zdecydowanej większości nie przekazali nikomu wspomnień o swoim pobycie w tym miejscu. Umierali na miejscu w trakcie pobytu w obozie bądź podczas egzekucji w Trawnikach w wyniku Akcji Erntefest. Dlatego tak ważne w tym przypadku jest przekazywanie tej pamięci, tak aby nie spełniły się słowa cytowanego Stanisława Pucha, który w swoich wspomnieniach napisał „W Dorohuczy, nad dołem, w którym spoczwają popioły galerników z kopalni torfu, rośnie młody las i za parę lat mało kto będzie znał historię tego miejsca” (S. Puch, Wolności zabić nikt nie zdoła. Wspomnienia z lat wojny i okupacji Trawnik 1939-1944, Lublin 2008, Wydawnictwo Norbertinum, s. 24). Oczywiście nie jest tak, źe dorohucka społeczność wraz z końcem funkcjonowania obozu zapomniała o nim i jego więźniach. Wspominałam już o projekcie realizowanym przez młodzież wspólnie z miejscowym proboszczem, ks. Stanisławem Gałatem. W ramach projektu zebrano relacje mieszkańców Dorohuczy, którzy byli naocznymi świadkami tamtych wydarzeń. W miejscowości funkcjonuje także Izba Pamięci, założona przez Marcina Króla – prezesa Fundacji „Historia i Tradycje Gminy Trawniki”. Interesują go dzieje Dorohuczy, a funkcjonujący tu w 1943 roku obóz był ważnym wątkiem jego poszukiwa?. Bez tych działań na pewno byłoby dużo trudniej zaczynać mój projekt. Niestety nie wszędzie tacy pasjonaci się znajdują, czasami trzeba zaczynać od przysłowiowego „zera”, na co warto zwrócić wtedy uwagę?

Poniższe wypunktowane uwagi to jedynie propozycje. Każde miejsce ma swoją specyfikę, a każda historia, którą chcemy upamiętnić jest inna. Nawet jeżeli mówimy o tym samym – II wojnie światowej, Zagładzie, sytuacji społeczności żydowskiej czy wyzwoleniu to w naszej miejscowości mogły wydarzyć się rzeczy, które sprawiły, że nie było tak jak w sąsiadującej wiosce czy mieście. Praca z „pamięcią” to bardzo złożony proces, sukcesu nie gwarantuje „książkowe” podążanie za wskazówkami. Trzeba liczyć się z tym, że ludzie nie będą chcieli rozmawiać, nie będą pamiętać, nie będą uważać tego tematu za ważny. Podejmowane tematy mogą być bardzo różnie odbierane. Nie zawsze historia lokalna to „piękna” i „bohaterska” historia. Nie pozwólmy doprowadzić do tego, że nasi rozmówcy będą się czuli przez nas wykorzystani do przeprowadzenia „rozrachunków” z przeszłością. Nie oznacza to oczywiście, tego, że lepiej nie zajmować się trudną historią. Ważne jednak, aby wiedzieć po co dokładnie to robimy i czemu ma to służyć. Jeżeli nie mamy doświadczenia w pracy z „trudną historią” spróbujmy zacząć działać w innym, mniej wymagającym temacie. Porażka na początku drogi pracy z pamięcią może zniechęcić do dalszych działań i poszukiwań.

Przechodząc do wypunktowanych uwag warto pamiętać, że są to moje własne sugestie. Sprawdziły się w mojej pracy, choć może w przypadku Twojego projektu nie będą bardzo pomocne. Starałam się wybrać takie wskazówki, które są najbardziej „uniwersalne” i mogą się sprawdzić zarówno w działaniach poświęconych tradycjom Twojej miejscowości, jak i zagadnieniom wojny.



1. Pamięć ludzka i jej rejestracja – na tym bazuje Twój projekt. Dostarczycielami relacji są ludzie, którzy często opowiadają historie z perspektywy bycia dzieckiem/młodą osobą. Nie wszystko pamiętają, o niektórych rzeczach nie będą chcieli opowiadać. Często będzie im się wydawało, że nie mają nic ciekawego do powiedzenia, lub opowiadają relacje, które zasłyszeli później od innych. Do rozmowy trzeba się przygotować (patrz punkt 2), trzeba wiedzieć o co pytać i jak pytać. Unikaj zadawania pytań zamkniętych, dopytuj, proś o wyjaśnienia. Przed rozpoczęciem nagrywania dokładnie wytłumacz po co nam pozyskane wspomnienia, co zamierzamy z nimi zrobi?. Nie zapomnij poprosić o pisemną zgodę na publikacj?. Jeżeli ktoś nie wyraża zgody na publikację swoich danych/nagrań uszanuj to. Niektóre osoby nie zgodzą się na nagranie, ale chętnie z Tobą porozmawiają. Zapytaj czy możesz zrobić notatki ze spotkania i je potem wykorzystać. Jeżeli w relacji pojawiają się imiona i nazwiska osób trzecich dokadnie sprawdź czy informacje o nich podane są prawdziwe. Przygotuj się na to, że nie każda osoba, która zgodzi się na nagranie podzieli się informacjami, których oczekujesz. Szanuj swoich rozmówców i rozmówczynie, ich czas i zaufanie. To nie tylko źródło potrzebnych Ci informacji, ale także i osoby, które zechcą podzielić się historiami ze swojego życia, czasem w ogóle nie powiązanych z Twoim działaniem. Nie oceniaj tego co mówią i nie podważaj tego co wiedzą. To jest ich pamięć.


2. Uzupełnienie „pamięci” – wiedza ludzka jest subiektywna. Nie zawsze dostarczy nam tyle informacji, że będziemy w stanie dokładnie opracować temat. Rzadko uda się nie zaglądać do książek czy dokumentów. Najlepiej, jeżeli zrobimy to jeszcze przed rozpoczęciem nagrań. Tak abyśmy wiedzieli o co pytać, aby mieć świadomość czy opowiadane historie są zgodne z faktami historycznymi. Szczególnie jeżeli pamiętamy o czasy odległe. Nasi rozmówcy opowiadają je z perspektywy dziecka. Mogą to być historie, które wydarzyły się kilkadziesiąt lat temu. Nawet jeżeli nie czujemy się na siłach prowadzić kwerendę musimy zapoznać się z faktami, literaturą naukową na ten temat. Warto skontaktować się z kimś kto zajmuje się tym tematem i zwrócić się o wsparcie. Wiele materiałów jest dostępnych online, niech nie przeraża nas konieczność spędzenia czasu z książkami zamiast na rozmowach z ludźmi.


3. Szukanie sojuszników/sojuszniczek – ta wskazówka może być pomocna zarówno jeżeli pochodzisz z miejscowości, w której realizujesz projekt, jak i wtedy kiedy przybywasz „z zewnątrz”. Współpraca z innymi często pozwala zrobić znacznie więcej niż założyliśmy. Jeżeli nie wiemy jakie instytucje/osoby działają w danej miejscowości to jak najszybciej nadróbmy zaległości i zapoznajmy się z nimi. Nie chodzi tutaj o tzw. „interesowność”, ale o dotarcie do jak największej liczby potencjalnych rozmówców. Ja wiedziałam, że w Dorohuczy jest Szkoła Podstawowa i Fundacja, która zajmuje się lokalną historią. Po pierwszej wizycie w szkole wyszłam z zaproszeniem na spotkanie Klubu Seniora działającego przy miejscowej parafii. Bardzo szybko zdobyłam więc kontakty do potencjalnych rozmówców i rozmówczy?. Jedna z nich pomogła mi w dotarciu do innych osób, które nie były na spotkaniu i mnie nie znały. Kolejnego sojusznika zdobyłam zupełnie przez przypadek błądząc po okolicy. Ważne, żeby ludzie poczuli, że działamy na ich rzecz. Chcemy zbadać ich historię, zależy nam na jej poznaniu. Wtedy chętnie dzielą się wiedzą czy materiałami.


4. Włączanie „niezainteresowanych” – „niezainteresowanymi” może być wiele grup. Pierwszą z nich to nasi/nasze docelowi/docelowe rozmówcy/rozmówczynie. Wiele osób pytanych o wydarzenia z przeszłości nie widz siebie jako dostarczycieli wiedzy. Mają obawy przed rozmową, boją się, że nie powiedzą nic ciekawego. Bardzo często historia odbierana jest przez ludzi jako ważne wydarzenia, które opisane są w książkach. Nie utożsamiają się z nią, a już na pewno nie widzą siebie jako jej źródło. Nakłonienie do rozmowy i przekonanie, że to właśnie ich szukaliśmy możę zająć trochę czasu. Warto jednak podjąć ten wysiłek, nawet jeżeli mówią nam kilka razy, że nic ciekawego nie mają do powiedzenia. Kolejną „niezainteresowaną” grupą mogą być mieszkańcy, którzy nie doświadczyli historii, której poświęciliśmy nasze działania. Nawet jeżeli pochwalą nasze wysiłki, nie włączą się w żadne działania projektowe. Dlatego naszą rolą jest pokazanie, że przygotowane działania pomogą zrozumieć lokalną historię, wypromować miejscowość i sprawią, że inni się o niej dowiedzą. A może dzięki zobaczeniu efektów zainteresują się historią rodzinną i okaże się, że jednak i oni jej doświadczyli. Po drodze pojawić się mogą także malkontenci, krytycy, wszystkowiedzący lepiej bądź tacy, którzy niczym się nie interesują. Musisz mieć świadomość, że mimo najszczerszych chęci i podejmowanych wysiłków nie uzyskasz aprobaty wszystkich!


5. Przedstawienie efektów – warto pokazać co udało się zrobić. Po pierwsze dlatego, żeby miejscowa społeczność zobaczyła co udało się wypracować przy ich współpracy. Po drugie, po to, aby mogli to dalej przekazywać innym. Być może uda się dotrzeć do kolejnych osób, które zechcą podzielić się wspomnieniami. Znajdą w domu ciekawe zdjęcie. Być może rodzina osób, które zgodziły się na rozmowę po raz pierwszy usłyszą tę historię i zaczną się interesować sytuacją rodziny w czasie II wojny światowej. To zwieęczenie procesu poszukiwań i często wielogodzinnych rozmów, lektur i obróbek. Takie wydarzenia pozwalają też z dystansu spojrzeć na naszą pracę, otrzymać informację zwrotną od osób, które siedziały po drugiej stronie mikrofonu lub kartki papieru. Dodatkowo takie spotkanie pozwala integrować lokalną społeczność, pokazać „lokalnych bohaterów i bohaterki” – osoby, które są nośnikami lokalnej historii. To okazja do dostrzeżenia potencjału, który można rozwijać. Dlaczego nie zaprosić do szkoły na spotkanie z młodzieżą osoby pamiętającej wydarzenia, o których uczymy się na lekcjach?


6. Wykorzystanie efektów – najlepiej już na początku swoich działań założyć sobie, że Twoja praca będzie miała przełożenie na inne działania. Zebrane materiały warto opracować w taki sposób, aby też mogły służyć innym. Dostarczać wiedzy, inspiracji, pozwalać tworzyć podobne działania w innych miejscach. Warto przygotować materiały edukacyjne, które mogą być wykorzystane w szkole. Być może sama/sam czujesz się na siłach, aby takie lekcje przeprowadzić?. A może lepszym rozwiązaniem dla Ciebie będzie opracowanie i zrealizowanie warsztatów w jakiejś instytucji kultury działającej w Twoim miejscu bądź dla grupy nieformalnej. Popularyzacja efektów pozwala raz jeszcze spojrzeć na zebrane materiały. Być może trzeba będzie je uzupełnić czy przeredagować. Nie warto chować swojej pracy do przysłowiowej szuflady/ Nawet jeżeli zauważalne są braki czy nieścisłości (nie piszę tutaj o bęłdach czy „przekłamaniach”) to może zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest poprawienie tego niż ukrycie. Jeżeli ktoś wytknie Ci błędy wykorzystaj jego wiedzę i wspólnie opracujcie materiały, tak aby mogły służyć także innym.


7. Skąd brać na to środki? – tutaj jest wiele wariantów. Choć każdy wymaga pewnego wysiłku. Nie zawsze też pierwsze podejście w zdobyciu środków okaże się sukcesem. Jeżeli działasz indywidualnie możesz tak jak ja starać się o stypendium (np. Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na upowszechnianie kultury). Jeżeli nie czujesz się na siłach startować o stypendium do Ministerstwa możesz spróbować poszukać podobnej oferty na szczeblu lokalnym, np. stypendium prezydenta/burmistrza miasta, z którego pochodzisz czy marszałka w Twoim województwie. Możesz także próbować szukać sponsorów wśród lokalnego biznesu, zwrócić się do działających instytucji o wsparcie poza finansowe – dostęp do sprzętu, pomieszczeń itd. Instytucje kultury i organizacje pozarządowe mogą zdobywać środki zewnętrzne na takie działania. Być może zainteresujesz ich na tyle swoim pomysłem, że wejdą z Tobą we współpracę i napiszecie wspólnie wniosek o dofinansowanie. Wiele osób podejmuje takie działania bez wsparcia finansowego bądź inwestując swoje środki. Wszystko zależy od tego co chcemy zrobić, jakimi zasobami dysponujemy i jakie chcemy osiągnąć efekty. Zdobywanie i rozliczanie finansów na takie działania nie jest procesem szybkim i bezproblemowym, nie oznacza to jednak, że się nie da. Czasami po prostu trzeba uzbroić się w cierpliwość i nie zrażać się z powodu odrzucenia naszego wniosku bądź braku odpowiedzi od potencjalnych sponsorów. Warto pamiętać także, że dobry pomysł będzie miał szansę zdobyć środki od osób prywatnych poprzez różnego rodzaju platformy crowdfundingowe.




Projekt zrealizowano w ramach stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Logo MKIDN